Duchy naszych byłych
Zresztą tak samo jest z facetami, dlatego nie bardzo rozumiem, co takiego kobiety widzą w podstarzałych i pomarszczonych przez życie czterdziestolatkach ale może nie rozwinę tego tematu, bo nie daj borze sam kiedyś będę stary i jeszcze brzydszy.
Rodzimy się dziewicami, ale relatywnie krótko nimi pozostajemy. To normalne, że większość partnerów dostajemy w spadku po innych. To normalne, że to ciało, do którego tak lubimy się przytulać, było przytulane przez dwudziestu poprzedników. Normalne jest to, że przeciętna kobieta miała w sobie spermę wielu innych facetów i choć myśl ta nie jest zbyt smaczna, to nie bardzo mamy możliwość zmiany tego stanu.
Kiedy dostajemy smsa na dobranoc o wielce odkrywczej treści „dobranoc, kochanie”, z całą pewnością otrzymało go już kilkaset razy paru innych facetów i kobiet. Za normalne powinniśmy uznać nawet to, że kiedy chcemy z nią wypróbować tę nową pozycję w łóżku i mamy obawy czy jej aby na pewno się ta pozycja spodoba… ona już ją praktykowała. Z trzema innymi. W tym z dwoma jednocześnie. Cóż, życie.
Kobiety też nie mają co mieć pretensji do facetów, że ich drogocenne, wspaniałe penisy buszowały w wielu innych szparkach. Że ta wspaniała kolacja przy świecach, którą on dla ciebie zrobił, tak naprawdę jest według przepisu jego byłej. A te gumki w szufladzie, to ona kupiła, ale nie zdażyli ich zużyć. A on sam nie jest taki dobry w łóżku, bo takim się urodził. Te, co były przed tobą, go tak wyszkoliły, ale na dobrą sprawę bądź im za to wdzięczna i traktuj je jakby były królikami doświadczalnymi. W końcu ty dostajesz dobry seks, a one swój seks mogą urozmaicić co najwyżej poprzez bicie rekordów szybkości w wymienianiu baterii w wibratorach.
Jest jednak coś, co postarza kobietę bardziej niż zmarszczka biegnąca przez sam środek czoła, bardziej niż zepsuta górna jedynka i celulit sięgający do kolan. To coś postarza także mężczyzn – bardziej niż zapach czosnku z ust, brudne paznokcie i ogolone nogi.
Mianowicie bagaż uczuciowy po tych, którzy już dawno powinni spoczywać w glebie. Duchy poprzednich partnerów, które wciąż siedzą w… ups… naszych partnerach!
Jeszcze pół biedy, jeśli po poprzednich zostają im tylko mało znaczące nawyki. Ale kiedy trafiasz na emocjonalną pipę, która chce ale się boi, pragnie się w tobie zakochać, ale nie chce być znowu skrzywdzona, tęskni do byłego, ale jednocześnie chce być z tobą, to… cytując ks. Natanka… wiedz, że coś się dzieje.
Młodsze (czyt: od studenciary w dół) takie nie są. One jeszcze nie miały legionu facetów, którym wyznawały miłość, jeszcze z nikim nie mieszkały, jeszcze nikomu nie prały skarpetek, a jak buk da, to można nawet trafić na taką, która pierwszy raz zakocha się właśnie w tobie.
Z moich obserwacji wynika jednak, że ludzie wcale nie chcą bezproblemowych partnerów. Wielu ma skłonności do chorych jazd, toksycznych relacji, lubią wszystko komplikować, to im dodaje adrenaliny, to sprawia, że w związkach opartych na walce, czują się jak ryba w wodzie. Wielu godzi się na to, by być „tym drugim”, biorą pasażera na gapę i przebywając ze swoim partnerem tak naprawdę przebywają jeszcze z tym, który był wcześniej.
Co jest takiego w ludziach, że brak im ambicji bycia tymi jedynymi? Naiwna wiara, że trzeba odczekać swoje? Ale po co odczekać? Czy nie lepiej wziąć sobie kogoś nieskażonego gównem poprzedniego związku? Czy nie lepiej żyć w samotności jak Kominek i czekać na tę jedną jedyną, z którą utraci się dziewictwo? To naprawdę fajne uczucie być nieskażonym. A jeszcze lepsze uczucie być w związku, w którym jest się najważniejszą osobą dla partnera.
Nie znam ani jednego zdrowego związku, który zaczął się od skomplikowanych relacji. Takich związków nie ma, bo jeśli ludzie lubią sobie komplikować uczucia, to nie robią tego raz i przypadkiem, ale stale, bo taki maja po prostu do dupy charakter.
I właśnie takim ludziom mówię NIE. Wy też.
Coś w tym jest. Jednak ta zieloność emocjonalnych dziewic bywa problematyczna – przykładem byłam swego czasu niestety również ja sama. Ok, taka nie ma za sobą traumy, która potem jebie jej kolejny związek, ale wiele rzeczy jest w stanie zepsuć, bo po prostu nie wie, jak należałoby sobie z nimi radzić. Wiem, że niejasne i wieloznaczne, ale nie chce mi się akurat teraz o tym rozpisywać.
Proponuję dodać do sekcji artykułów powiązanych ten o szczęśliwych ludziach. Owszem, partner-szczypiorek jest o wiele lepszy, niż partner-wrak, ale moim zdaniem osoba, ktora swoje przeszła i poradziła sobie z tym we własnej głowie przebija obie powyższe kandydatury.
Ciekawy, chłodny, gorzkawy wpis. Mam wrażenie, że autor traktuje tzw. sprawy sercowe przedmiotowo. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to stwierdzenie, że brak wcześniejszych związków sprawia, że dana osoba jest „emocjonalną dziewicą”. Pudło. Wystarczy brak prawidłowej relacji z którymś z rodziców, by serce było złamane od zawsze. Wystarczy być na jakimś etapie życia wyśmiewanym przez dzieciaki kozłem ofiarnym, by bać się ludzi, nie ufać, nie mieć w sobie ciepła. Gdzie tu miejsce na emocjonalną dziewiczość?
Bardzo słuszna uwaga babajaga. Pamiętam mój pierwszy poważny związek… Wychodził tam mój bagaż emocjonalny związany z moją młodzieńczymi relacjami z przyjaciółmi, rodzicami. To jest całkowite, jesteśmy emocjonalnymi maszynami, a ich stan to pochodna relacji z otoczeniem, a nie tylko z partnerem.
Ocena Kominka, jest po prostu subiektywna bo każdy z nas ma własny bagaż emocjonalny. Wielu ludzi jest ocenianych za swe czyny i według tego jak ktoś ich widzi, mało kogo obchodzi że zachowanie każdego z nas jest uzależnione od tego co przeżyliśmy w życiu, i wcale nie jest prawdą że jeśli człowiek chce to wszystko w sobie może zmienić, wiele badań dowodzi że z wieloma cechami już się rodzimy i nie mamy na nie wpływu, jednym takim dowodem jest zależność między bliźniętami, a wracając do tego co we wpisie, to ja bym jeszcze dodał że problemy niektórych są spowodowane ich własnymi decyzjami którymi kieruje się większość społeczeństwa mimo iż jest większe prawdopodobieństwo że będzie z tego kicha. (Trochę tej adrenaliny o której pisał Kominek i tej tak zwanej chemii związkowej) Opowiem to na własnym przypadku. Siedzę sobie za barem i czyszczę szklanki, wchodzi do baru wysoka szczupła brunetka, po jakichś 2 godzinach pyta się żony mojego brata czy może mnie podrywać, na początku wszystko cacy po grze w bilard i 2 piwach wkłada mi język do gardła i się zaczyna na drugiej randce uszko, i dowiaduję się że jest starsza ode mnie i to wcale nie mało chociaż wygląda jak dwudziestoparolatka
nie długo trwało żeby się okazało że jest alkoholiczką i miało ją przysłowiowe stado facetów i wielu ma ją za chodzący punkt męskiej przyjemności za free, jednak należy zapytać dlaczego tak jest. I tak od niej, jej rodzeństwa i znajomych dowiaduję się że jako młoda 21 letnia kobieta się zakochała była miłą dobrą mądrą dziewczyną która wyszła za policjanta w krótce miała z nim dziecko i wszystko było cudne, jednak nagle ów panu władzy znudziła się jego żona, więc zaczął ją bić dusić, a gdy ta chciała to zgłosić na policję to jego koledzy nic nie zrobili, ja zastaję partnerem numer sto i dowiaduję się że moja nowa dziewczyna ma córkę młodszą ode mnie o zaledwie 7 lat którą odebrał jej zwyrodniały mąż, Kobieta ma zniszczoną psychę i stała się bardzo niestabilna emocjonalnie, mógłbym o tym książkę napisać, jednak dlaczego do tego doszło. Niedługo po naszym rozstaniu spotkałem się z nią i rozmowa zeszła na prawdy życiowe i tu zacytuje jej słowa „Wiesz jak poznałam mojego męża widziałam w nim to co każda kobieta chce widzieć w facecie, silnego nie okiełznanego twardziela, który okryję swoją kobietę bezpieczeństwem a ona zmieni go w dobrego ale nadal silnego ojca i męża! ależ byłam naiwna…” Jak to usłyszałem to oniemiałem, tu właśnie o środowiskach, miała tak rozbitą psychikę że nie zdawała sobie sprawy że czasem jej zachowania są absurdalne i wykluczają się bo z jednej strony oczekiwała że będę zdecydowanym mężczyzną choć przez swoje przeżycia automatycznie sama była silnym charakterem przywódczym, a to tylko jeden z wielu przypadków i choć o tym się nie mówi nam facetom też przytrafiają się takie dziwne emocjonalne wydarzenia tyle że my często trzymamy to w środku często pokazując że wszystko jest w porządku a tak na prawdę często też sobie z tym nie radzimy!
Poprawiam się, nie gorzkawy… gorycz leje się wiadrami.
Jest jeszcze jedna pułapka w tej całej dziewiczości, nie tylko emocjonalnej ale też seksualnej. Mianowicie traktowanie dziewictwa jako atutu, swojego rodzaju karty przetargowej – co jest równe przedmiotowemu traktowaniu człowieka i jego seksualności/emocjonalności. Wyznam w sekrecie (ha ha) że przestałam czuć się seksualną dziewicą po pierwszej masturbacji. Do pełnoletności było mi bardzo daleko. Właściwie to przestałam nią być, a nie tylko „się nią czuć”, to w końcu był seks… z kimś, kogo kocham
Pingback: GDY TWÓJ PIES JEST NIEUDACZNIKIEM, A FACET SIKA NA WYCIERACZKĘ | Kominek IN
Chyba po raz pierwszy zgadzam się z całym wpisem, bez żadnych „ale”. Nie związałam się z partnerem „po przejściach” seksualnych i bardzo się cieszę, że gdzieś między nami nie gniją szczątki naszych byłych partnerów, bo po prostu nigdy ich nie było. Nie mam jakiegoś towaru z odzysku, kogoś, kto te same słowa, które kieruje do mnie, kierował do setek innych. Ktoś może powiedzieć, że za młody, że brak mu doświadczenia, że niewiele wie o życiu itd. Ale, czy nie lepiej tego doświadczenia, tej wiedzy życiowej i dojrzałego wieku nabrać wspólnie. Wolę być tą jedyną, niż kolejną i być może nie-ostatnią.
Poza tym jest jeszcze pewna „prawidłowość” : Im częściej powtarzamy jakieś słowo, tym bardziej traci ono na wartości ( tak jakby się „wyciera” i traci wyraz), bo nie wiem jak mam traktować słowa „Kocham Cię”, wypowiedziane przez faceta do mnie, kiedy np. jeszcze wczoraj mówił je jakiejś innej? Ja w takim przypadku odbieram jej jako pozbawione wagi, nic nie znaczące…
Zgadzam się z anonimem – też bez żadnych „ale”. Ba nawet w myślach używam tak samych określeń jak np. partner „po przejściach”. Uważam że takie osoby bywają bardziej „zezwierzęcone”. Po swoim (zapewne) odległym pierwszym razie zaczynają inaczej podchodzą do sprawy seksu. Zachowanie dziewictwa lub prawictwa świadczy o tym że panujemy nad swoim popędem co potrafią tylko ludzie i nie rozumiem dlaczego się ich seksualność miałoby się traktować przedmiotowo. Takie osoby wydają mi się godne zainteresowania, dlatego że świadczy to o ich zasadach i silnym charakterze.
Przyznam się szczerze że tylko z dziewicą mógłbym pójść na całość w łóżku i nie miałbym żadnych oporów przed zrobieniem np. minety, bo wiedziałbym że nie mam kontaktu z „pozostałością” po innym partnerze. Podobnie z całowaniem.
A i jeszcze jedno – odnośnie wiedzy i doświadczenia życiowego niekoniecznie trzeba zdobywać w kontakcie z innym partnerem – wystarczy czytać artykuły Pana Kominka 🙂 lub porządne artykuły psychologiczne (ale nie takie z wp, onetu, itp. tylko takie profesjonalne). A co do znajomości pozycji i dopasowania seksualnego jest coś takiego jak „Kamasutra”. Wiedza poprzez bycie samoukiem uczących się na własnych błędach nie przychodzi zbyt szybko.
Często zdarza mi się spotykać z 18-20′tkami …i za każdym razem mówię sobie: „Nigdy więcej!” Dziewczyny w tym wieku są po prostu zbyt dziecinne/niedojrzałe/zmienne itp., a na dłuższą metę jest to niestety męczące (na krótszą może być, ale niestety często są też zbyt „kochliwe” <- czyt. zbyt łatwo się zakochują!)
ale jakby nie patrzeć są też plusy takich znajomości, dlatego mimo wszystko się do nich wraca ^^’
Panie Kominek… jak już się Panu te „dziewice” znudzą… jak się Pan znudzisz uczeniem ich życia i seksu… i tego, że po seksie to się dziób zamyka i śpi… jak się już Pan znudzisz ich durnymi pytaniami i problemami… to przyjdziesz Pan do tych „zgwałconych i brudnych emocjonalnie” 30tek 😉
A ja już nie rozumiem tego Kominka – w jednych postach pisze, że nie lubi kobiet co robią problem z seksu, a tutaj, że lepiej być „nie skażonym”. Trochę można się pogubić. No a wracając do wpisu, to i ja uważam, że lepiej żyć samemu i czekać na jedyną osobę a nie tak jak teraz wysłuchuję czasem żali koleżanek, bo poszły do łóżka jednym czy z drugim bo myślały, że to „to” i potem pozbierać się nie mogą.
Jesteś w błędzie pisząc ( i myśląc ) o „studenciarach” jako o dziewicach emocjonalnych.
Niestety, takie mamy czasy..
przy założeniu, że związek nie jest od „wychodzenia” – sporo w tym logiki… lepiej być ex 19-tki, bo po wszystkim zapomni Cie w 2 tygodnie, żaden z jej narządów wykrzykuje, że ma 30 lat i w dodatku ma młodsze koleżanki.. tak, przy założeniu, że… 🙂
Pingback: Kominek rozmawia z Robertem Pieńkowskim | Kominek TV
wiecie co czytam te wasze wpisy i zastanawiam sie czy żyjemy w tym samym świecie. osobiście spotkałam sie ze srodowiskiem 13-15 latek które z dumą opowiadały o swoich seksualnych podbojach i uwazam że to straszne. one nie znaja pojecia dziewictwo chyba że jako najwieksze zło którego trzeba sie pozbyc. ,,studenciary” jak je nazywacie są juz przy nich bardzo dojrzałe. Natomiast to czy ktos wprowadza do związku szczatki po swoich byłych zalezy tylko od niego. Jeżeli człowiek w życiu kieruje sie chociaż odrobiną rozsądku będzie swoje doświadczenia wykorzystywał by nie popęłniać tych samych błędów a nie jako balast emocjonalny. Jesteśmy czystą kartą na którą sami zapisujemy swoje przeżycia, to od nas samych zależy czy w nowy związek wpakujemy sie z żalami z przeszłości… nie można życ wspomnieniami bo albo żyjemy terazniejszością albo zabieramy walizeczke i wracamy do byłego.
Świetny blog szkoda że dopiero trafiłam na niego..bardzo dobrze mi sie go czyta ah ah ale jestem zadowolona:)
Niesamowity tekst, dający do myślenia i jakże prawdziwy…
Zgadzam się z Tobą jednakże wiem, że w dzisiejszych czasach ciężko jest o tą jedyną prawdziwą połówkę którą spotkamy na początku naszej drogi…Akurat jestem bardzo wrażliwa…czy może inaczej : zazdrosna o przeszłość. Zawsze chciałam być tą pierwszą dla mojej jedynej miłości i vice versa. Niestety życie się tak potoczyło, że dla mojego pierwszego byłam którąś tam, a duchy przeszłości męczyły mnie 4 lata, co spowodowało problemy nerwowe i w konsekwencji rozstaliśmy się. Myślałam, że nigdy już z nikim nie będę szczęśliwa bo w końcu każdy ma jakąś przeszłość…Jednak spotkało mnie wielkie szczęście, poznałam tego który na mnie czekał całe życie. Żałuję, że w zasadzie czując, że się zjawi również nie czekałam tylko katowałam się myślami związanymi z osobą o której w ogóle teraz nie myślę. Strata czasu i nerwów….
bo nie daj borze
nie daj lesie
nie daj zagajniku!
Pingback: Kominek felietonistą polskiej edycji Maxim | Kominek IN
Jesteś niesprawiedliwy. A co z ludźmi „skażonymi”? powinniśmy się udać na jakieś odludzie i tam powoli w samotności skonać? Nie mamy już prawa być szczęśliwymi nigdy w życiu? Wybranie dziewicy emocjonalnej jest dobre. Łatwe, proste i przyjemne.
Dobrze, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy nie muszą iść na łatwiznę i kogoś wartościowego potrafią dostrzec zza popieprzonej przeszłości.
A powiedz mi – co jeśli okazałoby się, że interesująca Cię kobieta w przeszłości została zgwałcona? Podjąłbyś się wyzwania? Czy to dla Ciebie za dużo?
W życiu można mieć zasadniczo dwa podejścia do związków:
1. Być zawsze w najbardziej optymalnym na dany czas- nawet jak się coś wypaliło pozostawiać w związku bo aktualnie nie ma nic lepszego – czyli łudzić 2 osobę, że nadal jest tak samo
2. Zrobić wyjątek w swoim życiu tylko dla wyjątkowej osoby – generalnie być samemu, ale jedynie z przekonania, że ta osoba jest najlepszym co może nas spotkać – najlepszym dla nas mimo bycia nieidealną dla wielu.
I tak 1 podejście jest tylko zatrzymywaniem osób , które mogły by spotkać inne osoby które mogły by chcieć być z nimi. Mimo iż zawsze może być ktoś lepszy, bo doceniają ich unikatowość.
I podejście nr 1 to permanentny strach przed samotnością – lepiej być w związku jakimś tam niż samemu. Podobno atrakcyjność ludzi rośnie wraz z ich zajętością.
hmm bycie z osoba ktora nie ma doswiadczenia w zwiazkach czesto okazuje sie na krotka mete.. gdyz czesto zwycieza ciekawosc kogos innego,sprobowanie czegos innego..
porownywalne do posiadania
po pewnym czasie nudzi nam sie np ten sam samochod
moze ktos uzna ta wypowiedz za pusta ale tak jest.. patrzysz na kogos innego i myslisz jak to by bylo… gdyby..
Fajnie, fajnie, czytam sobie nie chronologiczne, latam po tytułach, wkurzasz mnie, później ci odpuszczam by chwilę się pozastanawiać nad tym męskim punktem widzenia. Szukanie emocjonalnego prawiczka na studiach? Przecież to nierealne. Jak ludzie przemielą te swoje nieudane związki to chcą czegoś świeżego, lekkiego i wtedy nowy człowiek staje się nośnikiem własnie tego czego im potrzeba by te duchy wygnać albo nawet sobie z nimi wypić herbatkę na zgodę. Lubimy ludzi do nas podobnych i takich którzy nas zrozumieją, pisząc to dociera do mnie, że no właśnie – nie, nie chcę prawiczka ani w życiu, ani w łóżku. Nawet poranieni faceci są ciekawsi od takich, którzy nigdy nic nie czuli. punto.
http://kwejk.pl/obrazek/376711/bobmarley.html
Coś co mnie pociesza po przeczytaniu twojego tekstu.
a jeszcze lepiej jak ktoś chciałby, ale się boi…ale tego, że może skrzywdzić drugą osobę. Bo nie jest pewny itd.
Tak przynajmniej twierdzi.
BOŻE pisze się przez „ż” ;]
Ja miałam 16 lat jak poznałam mojego 5 lat starszego faceta (on miał 21 jakby ktoś nie potrafił liczyć), byłam dziewicą i pod względem seksu i emocji. On już miał inne przede mną. Wcale nie szukam innych, nie ciekawi mnie jakby było z innym!!! Ludzie nie szukają innych partnerów jak jest im dobrze w związku. Po co szukać skoro jest się zaspokojonym i emocjonalnie i cieleśnie. Jesteśmy ze sobą już prawie 6 lat i ciągle się fascynujemy sobą wzajemnie, często uprawiamy seks, rozmawiamy co nas podnieca jakie mamy fantazje i wykorzystujemy to. Dodam jeszcze na koniec, że nie przebywamy ze sobą raz na jakiś czas. Mieszkamy ze sobą już od ponad 4 lat (miałam 18 lat jak zamieszkaliśmy ze sobą). Ja studiuję, gotuję, piorę, sprzątam i zajmuje się domem, a on zarabia!!! I wcale mnie nie obrażają teksy typu: „kura domowa”. Nie wiem co będzie kiedyś, nie zastanawiam się nad tym, żyję chwilą, która trwa obecnie bo to jest najważniejsze. Ciesze się, że właśnie byłam emocjonalną dziewicą bo to ON mnie wszystkiego co piękne, jedyne i niespotykane nauczył i za to mu bardzo dziękuję!
Końcówka rewelacyjna! życie… szkoda że człowiek ma taką naturę że uczy się na własnych błędach nie słuchając innych.
Pingback: Nie ma czegoś takiego jak odbijanie partnerów czy rozbijanie związków | Kominek IN
Pingback: Dlaczego duża różnica wieku w związku to problem… tylko kobiet? | Kominek IN
Jak dobrze, że jeszcze jestem w tych, które lubisz