Continue Reading"/>
7c41f1e784e10d751f749aae6aeaefad

100 dni na miłość

Statystycznie rzecz biorąc każdy nasz obecny i przyszły partner będzie naszym byłym partnerem.

 
Nie ma zmiłuj. Większość związków, w które wchodzimy, rozpada się i w zasadzie pozostaje tylko kwestia kiedy ma to nastąpić.
Trzymając się statystyk – zwykle następuje zbyt późno. Przynajmniej dla jednej ze stron.


TRZY FAZY ZWIĄZKÓW

Uwielbiam tę początkową fazę związków, motylki w brzuszku, buziaczki, cmoczki, tęsknię za tobą, pragnę cię, zostanę z tobą na całe życie, jesteś najlepszy, jesteś najlepsza, a teraz chodź do łóżka, bo od godziny się nie kochaliśmy.

Całkiem przyjemna jest środkowa faza związku, kiedy emocje się stabilizują, już wiemy, na czym stoimy, kto nas puka od tyłu, znamy nie tylko zalety partnera, ale irytujemy się jego wadami, choć dalej jesteśmy zakochani, bo uczucia, jakimi go darzymy są silniejsze.

Nienawidzę tej ostatniej fazy, kiedy już masz dość. Już wiesz, że to nie ta, już wiesz, że on nie będzie ojcem twoich dzieci, nawet już wiesz, że seks z nim wcale nie jest taki fajny, a w ogóle to niech ten związek sobie jeszcze trwa, ale jak się zakończy to nic się nie stanie.
Poziom zaangażowania zawsze spada. Prędzej czy później. To wtedy najczęściej dochodzi do zdrad, to wtedy przestajemy mieć czas i ochotę na partnera, a po seksie z nim myślimy sobie „chciałbym, aby obok leżał ktoś inny”.


ZBYT PÓŹNO

Ja także nie zawsze kończyłem związki wtedy, kiedy powinienem był to zrobić.
Tyle że większość ludzi nie kończy, bo nie potrafią przyznać się do porażki, bo zbyt wiele zainwestowali w związek, mieli przecież tyle pięknych planów – wspólny dom, dzieci, rodzina, obiadki u rodziców i prezenty pod choinką.
Ja nie kończyłem z lenistwa, bo nigdy z żadną nie mieszkałem, a jak się spotykałem raz na jakiś czas to wcale mi tak bardzo ona nie przeszkadzała. No było fajnie, był seks, rano won. Żyć nie umierać. Można to ciągnąć dalej, a przy okazji bzykać sąsiadki.
Czasami powodem trwania w związku bez przyszłości był brak alternatywy. Kogo będę bzykał, jeśli nie ją? Znowu szukać, znowu poznawać, znowu uczyć wszystkiego od nowa? A daj pan spokój, komu by się chciało.


MOMENT KRYTYCZNY

Nadchodzi, bo nadejść musi i prawie zawsze jedna ze stron cierpi na tym. Bardziej ta, której wydaje się, że przecież wciąż jest super, wciąż zakochane, wciąż kocha.
To jest to, czego zawsze nienawidziłem. Wolałem wtedy czekać, aż kobieta dojrzeje i zrozumie, że trzeba związek zakończyć. Jest kilka metod. Przestajesz mówić o uczuciach, kończą się smski, telefony, coraz mniej spotkań, itd.. Ale czasami czekanie się przedłuża, bo partner się dostosowuje. Albo ma do nas pretensje, choć baran nie pomyśli, że trzeba odejść. No to wtedy trzeba walnąć prosto z mostu i zakończyć sprawę.
Ale i tak tego nienawidzę. Ja za dobre serce chyba mam.


TEORIA STU DNI NA MIŁOŚĆ



DLACZEGO?

To jakieś trzy miesiące.
Tyle najczęściej trwa pierwsza, najlepsza, najpiękniejsza faza związku. Ta pozbawiona wad, ta z pragnieniem dzielenia każdej chwili z partnerem.
Przypomnijcie sobie wasze związki, a przekonacie się sami, ile trwała ta najmocniejsza faza.

Trzy miesiące to taki bardzo bezpieczny termin, bo w tym czasie w związkach, które nie są oparte tylko na seksie, partnerzy chcą siebie najbardziej i jeszcze nie są ze sobą na tyle długo, aby rozpoczęła się faza schyłkowa.
Oczywiście użycie słowa „miłość” jest tu przesadą, ale dobrze brzmi. To są trzy miesiące na związek/zakochanie/co_tam_chcecie.
Trzy miesiące. Tyle właśnie będą trwały wszystkie moje przyszłe związki. Nie jestem zainteresowany relacjami opartymi na stabilizacji uczuć, na byciu z kimś, bo się tę osobę tak zwyczajnie kocha lub toleruje. Nie chcę już nigdy znudzić się kobietą, nie chcę już słyszeć jęczenia, że się odsuwam, że dlaczego to, dlaczego tamto.
Nie chcę być też obiektem znudzenia, bo i tak może się zdarzyć.


JAK?

Umawiając się z partnerem na 100 dni serwujesz sobie i partnerowi najlepszy czas, gromadzisz najlepsze wspomnienia i po tym czasie oboje się rozstajecie.
Jak to powiedzieć partnerowi? Wprost. Że po prostu nie chcesz przeżywać trzeciej fazy związku, nie chcesz ryzykować jej zaistnienia i dlatego wolisz mieć niedosyt niż przesyt. To jest proste. A że nie dajesz sobie szansy na powstanie czegoś trwałego?
Cóż, 100 dni na miłość jest dla tych, którzy jeszcze nie szukają ojców i matek swoich dzieci. Czyli dla mężczyzn po trzydziestce i kobiet po 25 roku życia.

RYZYKO

Jeśli ktoś zapyta mnie – a co jeśli 100 dni to za mało? Odpowiem: o to właśnie chodzi! Ma być za mało!
Wolisz za mało czy może wolisz rozstawać się w niechęci, nienawiści, obrzydzeniu, kłótniach i pretensjach?
Coś za coś. Ja już wiem, że poza trzema związkami, popełniałem błąd będąc z daną osobą dłużej niż 3 miesiące.
A nigdy nie żałowałem ani jednego związku, który trwał 100 dni.
Bo wiedząc, że macie 100 dni, już sama świadomość nieuchronności końca związku będzie wyzwalała w was bunt i niechęć do rozstania z tą osobą. Nie myślisz wtedy o tym, że tej osoby masz za dużo. Cały czas za mało, a czas was goni. Takie związki są najbardziej intensywne uczuciowo. I nie ma się po nich wyrzutów sumienia, bo nie ma czasu ani na zdrady, ani na olewanie partnera. To jak ostatnie trzy miesiące życia – cieszysz się każdym dniem, każdą nocą z partnerem.

EFEKT

A kiedy przychodzi koniec, zapewniam was, że najpiękniej rozstawać się w zgodzie i niewypalonych uczuciach niż wtedy, kiedy przestajemy rozumieć, co mogliśmy w tej osobie widzieć i czujemy obrzydzenie do samego siebie.
Sto dni to sposób na szczęśliwe życie.

Komentarze

  1. Koslonecz 15.07.2011 20:21

    Jeden z ulubionych moich tekstów…

  2. Kasia 16.07.2011 14:56

    Jestem właśnie w początkowej fazie związku i zastanawiam się, czy nie zastosować Twojej metody, Panie Kominku. Zobaczę. Napiszę za jakieś 75 dni, co z tego wyszło. Dobry tekst.

  3. Agnieszka Piter 19.07.2011 12:28

    Od roku jestem w fazie ostatniej, to już trzy 100-dniowe związki mnie ominęły! shit!

  4. Karolina 21.07.2011 23:55

    Kochany, ciekawy blog ale moja rada brzmi: podkreślaj, że to twoje opinie a nie stawiaj jako fakt. Nie jesteś Bogiem, Wiedziałeś o tym? 🙂

  5. Ruda maruda 26.07.2011 23:08

    a Ty, Karolino, o maly wlos, a bys sie pomylila? Czy o co chodzi? 😉

  6. Robert Woźniak 28.07.2011 00:08

    Bardzo ciekawe podejscie.
    Jednak nie dla każdego.
    Kto ma rozum sam wybierze, a kto nie, ten niech umrze.

  7. A. 29.07.2011 01:54

    Jestem w momencie krytycznym od 3 lat i jest ‚zbyt późno’. Mam zbyt dobre serce. To nie lenistwo, ale lęk przed utratą jedynej bliskiej osoby na tym świecie, przyjaciela.

    Nowe wydanie Kominka zdecydowanie na plus.

  8. Lola z Dallas 09.08.2011 01:16

    A ja byłam po różnych i różniastych związkach i rozstaniach i kończonych w każdej możliwej fazie, a moim marzeniem i wzorem dalej jest związek moich rodziców, co to trwa już 25 lat w miłości i namiętności, co ‚niestety’ zdarza mi się czasem usłyszeć xD Ale jak kto lubi, ważne, coby obie strony miały jasność sytuacji, pzdr

  9. Mmm 25.08.2011 10:50

    Dobry sposób, jeżeli obie strony tak do tego podchodzą. Życzę Ci tylko, abyś nie poczuł czegoś więcej i nie chciał kontynuować związku, kiedy ona będzie nastawiona jedynie na krótką znajomość.:)

  10. mhm 28.08.2011 18:29

    100 dni i ani jednego wiecej, ani jednego mniej. Najlepiej jeszcze zapisac sobie to w kalendarzu. Dajcie spokoj…

  11. Umta 31.08.2011 08:59

    Bardzo dobry tekst. Ale potrzeba naprawde duzych pokladow sily woli, by po tych „najlepszych” dniach odejsc, bo przeciez pozostaje pytanie, a moze On/Ona byla tym jedynym? Z drugiej strony jednak pozostawia to otwarta furtke na powrot w przyszlosci, nie pali sie mostow, zostaje otwarte okno. Bo jedyne do czego mozemy wrocic o ile oczywiscie jest taka mozliwosc, to do tych milych wspomnien, bo zlych nie zdazylismy nawet nabyc, a to znaczny plus w takim podejsciu. A czemu by tak znowu nie powtorzyc takich 100 dni?

  12. Pingback: Sonda: zdrada z miłości? | Kominek IN

  13. 04.09.2011 13:39

    I znajdź mi takiego faceta, który się na to zgodzi. Jeszcze mi się nie udało rozstać się w pokoju. Zawsze trafiam na facetów z miłosną sraczką. Tiririri nieba ci uchylę, strutututu będziesz matką moich dzieci a jak mówię że mam inne plany to kolega zaczyna świrować i posprzątane.

  14. Martyna 04.09.2011 19:40

    W życiu nie czytałam czegoś równie smutnego. Oczywiście współczuję autorowi tekstu, bo najwyraźniej pewne wydarzenia popychają do takiego sposobu życia. Powodzenia w odnajdywaniu szczęścia.

  15. Maria 10.09.2011 17:44

    Zgadzam sie z Martyną. Tekst jest niezwykle smutny. Czy nie ma już na świecie ludzi wierzących w miłość trwałą, silniejszą niż wszystko? Czy naprawdę sądzicie że każdy związek zakończy się rozstaniem? Popatrzcie na swoich rodziców/dziadków. Mam nadzieję że autor napisze kiedyś tekst o tym jak szczęśliwie spędzić całe życie z jedną osobą.

  16. taopai 10.09.2011 21:47

    Martyno, Mario

    Skąd założenie, że każdemu miłość jest potrzebna do szczęścia? A nawet jeśli tak, to dobrze jest powąchać wiele kwiatków, żeby móc naprawdę docenić zapach tego jednego, konkretnego. A rodzice/dziadkowie też przecież nie muszą opowiadać wszystkiego :]

    A poza tym dzięki za popchnięcie mnie do napisania pierwszego komentarza na tym blogu.

  17. Pingback: Jeden partner, jedno uczucie, jeden związek. A jeden niech zawsze czeka w rezerwie | Kominek IN

  18. Pingback: Kominek rozmawia z Robertem Pieńkowskim | Kominek TV

  19. Pingback: Kominek felietonistą polskiej edycji Maxim | Kominek IN

  20. Nika 24.10.2011 12:13

    Bardzo ciekawy tekst i ciekawe ujecie tematu. Ja osobiscie popieram w zupełności. W przeszłości zyłam w związku, który zdecydowanie trwał za długo. Zakonczenie tego zwiazku i ostatnie jego miesiace przycmiły cała radość poczatku.
    Niedawno jednak zakonczyłam zwiazek zdecydowanie szybciej, może nie po 100 dniach ale po około 2 miesiacach było to najlepsze rozwiazanie jakie mogłam wybrać w sytuacji kiedy nie oczekiwałam ‚powaznego’ zwiazku. Podbudowałam te sfwery mojej psychiki i cielesnosci, które uwazalam za niedopieszczone jednoczesnie nie bawiac sie w kłótnie, problemy, plany i tego typu rzeczy. Jakby tego było mało nadal mam dobrego przyjaciela, z którym chetnie wychodze na piwo. Osobiście polecam ;]

  21. Mała 30.10.2011 00:03

    100 dni to chyba idealne rozwiązanie dla osób z syndromem DDA, zdecydowanie bezpieczne,
    100 dni może wystarczyć by złamać serducho drugiej osobie,
    ta.. może dawać kolejne 100 dni na odszukiwaniu spokoju po rozstaniu;//
    Hm.. Zastanawiam się, kim Ty jesteś Kominku, jakiś psychoterapeuta do licha ;P, skąd takie spojrzenie na życie i relacje damsko-męskie…

  22. Olissima 15.11.2011 23:37

    Ooooooooooo nie 🙂 !!! Jestem przeciw, bo bywa inaczej 🙂 … ja z moim tzw. „konkubentem” jesteśmy razem od 18 lat… to nie tylko mój super samiec, kochanek i ojciec moich dzieci, ale przede wszystkim przyjaciel – najlepszy jakiego miałam 🙂 . Bywają drobne kryzysy jak u każdego, dużo w sobie nawzajem zmieniliśmy dla tego drugiego, a zaczynaliśmy od absolutnego zera. Ja miałam 20, on 21 lat, po pół roku znajomości okazało się, że będzie „efekt” szalonej miłości, a nie było nawet gdzie mieszkać… zmiana w życiu o 180 stopni, bo takich planów nie mieliśmy ;). Inwestycji mentalnych i emocjonalnych w naszym życiu jest wiele, może dlatego to cenimy i nie chcemy stracić, bo jest nam razem po prostu bardzo dobrze – stąd wierzę w to, że można dobrze trafić i przy chęci pracy nad własnymi słabościami być z tym kimś wiele lat razem szczęśliwym… bez świństw i chamskich akcji, bo oprócz seksu i miłości są jeszcze wielkie pasje, no i chęć do bycia ogólnie rzecz biorąc coraz mądrzejszym i lepszym człowiekiem 🙂 … Tak jak piszesz Kominku, życie mamy tylko jedno i dlatego warto jest mieć jakieś priorytety, żeby nie rozmieniać go na drobne i nie rzucać się bez sensu na oślep… czasami takie przypadkowe spotkania jak da się im szansę to zamieniają się w super związki :). Pozdrawiam serdecznie.

  23. Jamal 15.12.2011 17:18

    czemu Ty masz zawsze ku*wa rację? Prawda jest taka okropna.

  24. Ula K-ska 16.12.2011 23:52

    sprawdzone – zatwierdzone

  25. Pingback: 10 NAJLEPSZYCH TEKSTÓW 2011 ROKU | Kominek IN

  26. PS 23.12.2011 10:28

    Moje „sto dni” trwa już bardzo długo i końca nie widać:) Życzę wszystkim tego samego…

  27. Gosia 24.12.2011 20:29

    Oo, sama o czymś takim ostatnio myślałam, ale zastanawiałam się nad trzydziestodniowym okresem próbnym/związkowym 😉 to ciekawe rozwiązanie jeśli nie jest się pewnym, czy chce się już z kimś wiązać lub czy chce się w ogóle to robić 😉

  28. Magolka 16.01.2012 21:14

    Przez cały czas miałam wrażenie, że autor został bardzo skrzywdzony i chyba na siłę próbuje wmówic sobie i nam wszystkim, że prawdziwa miłośc nie istnieje. Jestem ciekawa jak długo będziesz chciał byc wolnym strzelcem i czy w końcu trafisz na taką , która ci dogodzi;p

  29. glupi bo inteligentny 17.01.2012 06:51

    Dlaczego nie powstalo to ponad rok temu?

  30. CZewi 18.01.2012 02:08

    Pierdzielenie o Helenie, 100 dni na milosc i lepiej miec niedosyt…taaa, bo gdy jestes zakochany, to ostatnie o czym myslisz (nawet po 100 dniach), to tylko to, zeby pojsc w swoja strone…nie zostawisz, bo kochasz, to jest jak narkotyk. To tak jakby powiedziec, jestem hetero, ale po 100 dniach odstawiam kobiety i zaczynam podrywac facetow w parku – tak to nie dziala, ale kominek glupoty plecie, albo nigdy nie byl zakochany…plus na slepo tlumaczy zagraniczne teksty.

    • mimisia 15.06.2013 13:11

      albo był lub nadal jest i w tym właśnie tkwi sedno. Nie znam ludzi, którzy godząc się na tego typu relacje mieli do tej pory tylko szczęście przed oczami. Ktoś, kto wypiera możliwość zaistnienia miłości (a takowa istnieje) po prostu się boi, ale już nie tej drugiej strony i zagrażających z jej strony ewentualnych jazd emocjonalnych, tylko samego siebie i tego, że znowu ktoś mi przeciśnie serce przez praskę.

  31. Anna 24.01.2012 17:50

    Tylko po co stwarzać sobie takie sztuczne ramy czasowe? wystarczy zrozumieć że dla Ciebie koniec życia może nastąpić codziennie. Tylko faktycznie trzeba to przyjąć do wiadomości. i wtedy każdy dzień z daną osobą, każdy dzień naszego życia w ogóle będzie wyjątkowy i będzie nam MAŁO. Nie bez powodu mówi się że miłość to życie. Bo tak samo gdyby ktoś Ci powiedział że masz 100 dni życia, to żyłbyś taką pełnią na jaką pewnie nigdy nie będzie Ciebie stać. Wystarczy docenić to co się ma. Ten tekst o tym mówi, tylko że od razu zakłada że nie ma ludzi którzy doceniają to co mają jeśli nie wiedzą że mogą to już niedługo stracić. a tu niespodzianka. A gdyby ktoś próbował mnie tradycyjnie obalić faktem że to jest OSZUKIWANIE SIEBIE – a czy umawianie się na 100dniowy związek, żeby zmobilizować się do przeżycia czegoś pięknego, nie jest sztuczne?

  32. Michał Dulęba 04.02.2012 23:01

    ludzie.
    co to za pie rdo ły. kto w to wierzy. cytuję:

    Statystycznie rzecz biorąc każdy nasz obecny i przyszły partner będzie naszym byłym partnerem.

    Nie ma zmiłuj. Większość związków, w które wchodzimy, rozpada się i w zasadzie pozostaje tylko kwestia kiedy ma to nastąpić.

    Te dwa zdania wzaajemnie sie wykluczają. Czy nie wiecie że istnieją szczęśliwe małżeństwa? Bez rozwodow? Tylko ze te pary wcale nie opierały sie, tak jak autor, tylko na tym co jest przyjemne i łatwe, na seksie i motylkach w brzuchu. Takie pary swoją miłość zbudowały ciężką pracą, taką której autor bardzo nie lubi.

    Trzy miesiące. Tyle właśnie będą trwały wszystkie moje przyszłe związki. Nie jestem zainteresowany relacjami opartymi na stabilizacji uczuć, na byciu z kimś, bo się tę osobę tak zwyczajnie kocha lub toleruje. Nie chcę już nigdy znudzić się kobietą, nie chcę już słyszeć jęczenia, że się odsuwam, że dlaczego to, dlaczego tamto.

    Kobiety, nie wierze ze chcecie byc tak traktowane. Przeciez zaslugujecie na uczucie, prawdziwe, ktore naprawde jest mozliwe, nie tylko na filmach.

  33. Paulina 11.02.2012 21:50

    twoim fenomenem jest to, że bardzo silnie oddziałujesz na ludzi. utożsamiają się oni z tekstami, które są tobą; dobry tekst. pierwsze skojarzenie – 500 days of summer, drugie skojarzenie/myśl – zaczynam cię coraz bardziej lubić, ignorancie.

  34. may 17.02.2012 00:18

    zawsze tak twierdzilam, ze lepiej miec szczescie na chwile niz gorycz przez lata. dopoki nie poznalam milosci swojego zycia, z ktorym kazdy dzien jest lepszy, za kazdym razem czuje sie jakbym widziala go po raz pierwszy. kiedys nie wierzylam w milosc, teraz nie wierze w twarde, hedonistyczne podejscie ze milosci nie ma. mamy tak gowniane czasy, ze glowa mala – to wlasnie widac po takich nihilistycznych tekstach.

  35. Aga 20.02.2012 21:36

    Dla mnie osobiście metoda Kominka to przepis pochodzący i docierający do człowieka zranionego, odrzuconego i przepełnionego cierpieniem, a może także i żalem? Jednak czy w takim sercu nie rodzi się pragnienie pięknej Miłości? Czegoś trwałego, autentycznego? Nie mowa w tym miejscu o utopijnej wizji, ale o czymś całkiem realnym i namacalnym. Być może wielu spycha ową wizję gdzieś głęboko, w sferę podświadomości i ciężko im odnaleźć do tego drogę. Przykre jest to, że w tym tekście nie odnajdą światła, kierunkowskazu. To jest sposób na chwilę. W końcu rany też można opatrzyć jednym plastrem i nie zmieniać go miesiącami. Trzeba jednakże liczyć się z tym, że ta krwawa rana zacznie ropieć. Ludzie, nie musicie, ale zaufajcie mi. Nie tędy droga! W tym miejscu brzmią mi w uszach słowa piosenki Anny Jantar –

    Zimno jak sto diablow, leje deszcz, swiat uderzyl w placz
    Nawet kropli slonca, bury zmierzch, a w tym wszystkim ja
    Caly peron w swetrze z welny chmur, skulil sie jak pies
    Wietrzy gdzies wagonow sznur, zgubionych w mokrej mgle

    Zawsze gdzies czeka ktos, tak juz jest, tak musi byc
    Czy w pogodne, czy w deszczowe dni
    Zawsze gdzies czeka ktos i, by milosc mogla wejsc
    Trzyma dla niej wciaz otwarte drzwi

    Zly semafor milczy, patrzy w dal, lowi stukot kol
    Chcialby juz odpoczac, jak i ja, wejsc pod koldre snu
    Gdy podniesie ramie, co tam deszcz, co mi chmurny cien
    Bedzie to, Ty przeciez wiesz, najpogodniejszy dzień.

    Ty – tak, do Ciebie właśnie mówię, Ty, który to czytasz – ufaj. Choćby niewiadomo jak było źle, choćbyś był przekonany, choćbyś była przekonana, że to nie jest ta osoba, z którą masz spędzić życie, nie zamykaj się na miłość. Nikt nie lubi być ograniczany, nie stawiaj więc sobie sztucznie barier i stu-dniowych ograniczeń. Bądź wolny w tym co robisz, a odnajdziesz szczęście. Odnajdziesz Prawdę. Bo przeznaczeniem człowieka jest Miłość. Wierzę w to.

  36. Pingback: 100 « mrude

  37. Marta 06.03.2012 20:25

    ojojoj dopiero co odkrywam Kominka;) to jeden z moich ulubionych tekstow,jakiez to prawdziwe….

  38. Pingback: Związek na odległość | Kominek IN

  39. Gabriela 21.03.2012 17:42

    hmm.. a ja nie chcę wierzyć w krótkie związki i brak miłości. Owszem, przeszłam przez 3 fazy związków, było dokładnie tak jak opisałeś, ale teraz zaczęła się 4 faza: czas niesamowity, kiedy wiesz, że już nie chcesz nic brać, że tu, obok tej osoby jest twoje miejsce. i tak zostanie. ta 4 faza może trwać w nieskończoność i choć mój związek nie trwa 100 dni, lecz już ponad 1000 dni, to jestem obecnie najszczęśliwszą kobietą na ziemi!:)

  40. Alis 22.03.2012 12:14

    no to ja życzę Ci, żebyś pewnego dnia obudził się koło swojej kobiety i stwierdził „o cholera! to już 293 dni!” 😀
    Jak Cię dopadnie miłość to nie ma mocnych (:

  41. Karolina Lewandowska 26.03.2012 12:29

    prawdziwe.. i niestety jak dla mnie smutne.

  42. Nadal płonące Drewienko 30.03.2012 09:22

    Szanuję zdanie i chwilowe niedojrzałe podejście do życia autora. Myślę iż w tym zdaniu przekazałem wszystko co chciałem a na więcej nie mam czasu ani chęci na tak infantylne posty.

  43. Twój Stary Niedźwiedź 11.04.2012 09:17

    Pozdrawiam Gabrielę, i życzę powodzenia.Ja też po 4 latach odkryłem ,że wcale nie chciałem kończyć związku z swoją panną.Po prostu toksyczny kryzys był bolesny. Nie ma bardziej ustabilizowanego emocjonalnie faceta ode mnie:) ! Cieszę się, że nie muszę przesiadywać w takich miejscach kojarzących mi się z klubami złamanych serc 😀 I nie żałuję ludzi którzy są poligamistycznymi krótkodystansowcami ,bo to często ich wybór.
    Nie zabijajcie się ,życzę prawdziwej miłości .

  44. No Spinster 13.05.2012 13:19

    Taka teoria dużo mówi o tym kto ją wygłasza:
    http://www.nospinster.com/2012/04/mezczyzni-ktorych-my-nie-chcemy-piotrus.html

  45. Prawdziwa 19.06.2012 19:29

    To smutne i dobre tylko dla egoistycznych singli, którzy z „MIŁOŚCI” robią sobie przyjemności nie zaznając jej wartości

  46. Monika 30.06.2012 23:13

    Cieszę się, że moje 100 dni , trwa od dni 313. Jeśli każdy kolejny dzień, będzie wyglądał tak, jakby nadal był jednym ze stu- niech ta miłość/zakochanie/jak_tam_sobie_chcecie trwa nawet do trzydziestki (pierwszej i wszystkich kolejnych)!

  47. Pinngwin 04.07.2012 19:06

    Czytam ten wpis i wnioskuję, że przeczytałem same bzdury. Hipotetycznie zakładając, nadchodzi dzień setny. Ty zakochany, a ona mówi Ci wprost, nie tak się umawialiśmy, żegnam… 🙂

  48. asia 28.09.2012 09:22

    bez gor nie byloby dolin, bez glebokiego wdechu wielkiego wydechu. tak samo bez goryczy w zwiazku tych pieknych momentow. mozna sie po pewnym czasie znudzic sielanka bo kazdy z nas potrzebuje destrukcyjnych emocji.

    • Filipa 02.06.2013 23:54

      Wspaniale to skomentowałaś.

  49. beata 27.01.2013 17:05

    Do 10 zdan głupich ludzi mozna byloby zapisać, ze kazdy zwiazek się rozpada, a jeśli nie rozpada to tylko z powodu przyzwyczajenie, strachu, lenistwa etc. Mam dość słuchania od rodziców, znajomych, znajomych znajomych (i nieznajomych z internetu), ze ” na początku zawsze jest miło i przyjemnie, za to POTEM!;rok to jeszcze za krótko, żeby mówić o miłości na całe życie; dwa lata to też, tak samo jak trzy i cztery; teraz jest taki dobry, każdy był a POTEM się zaczyna!” Często żartujemy, że to już te wielkie, potęzne, nieuniknione POTEM nastało. Początkowo wzburzyłam się do czerwoności, ale stoi tam wyraźnie: „większość związków”. Nie wiem jakie zdanie masz na temat mniejszości, ale ja wierze w magie myśli, jakkolwiek to nie brzmi. Myślisz, że się rozpadnie, to się rozpadnie; myślisz pozytywnie, a pozytywne rzeczy Cię spotykają, bo takie przyciągasz. I raz na jakiś czas zdarza się, że kogoś spotka MIŁOŚĆ. A mówienie, że tak czy siak to się kiedyś zmieni jest dla mnie jak mówienie, że skarpety i tak się kiedyś przedrą; brednie, mam właśnie taką jedną wełnianą pare i do śmierci bedą ze mną powiadam !

  50. Ula Szpiegula 04.06.2013 13:57

    Czasem mam ochotę podesłać linki z kominkowymi wpisami każdemu nowemu adoratorowi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>