Aby tradycji tekstów wyjazdowych stało się zadość, dziś relacja foto. Niestety w miejscu, gdzie jestem nie ma możliwości robienia takich zdjęć, jakie serwowałem z Tajlandii czy Meksyku, co tylko potwierdza moje beznadziejne położenie.
Stan konta na środę – 4 dolary.
Ja już chcę do domu:(
Czasami wśród setek wiadomości zaczynających się od „hej, pogadasz”, „hejka, nie jestem taka jak wszystkie…”, „hej, co sądzisz o…?”, dostaję wiadomości, na które wypada odpisać.
Napisała to pewna nierozsądna czytelniczka w komentarzu pod jednym z wcześniejszych wpisów. Inna jeszcze dodała, że nie odpowiada partnerowi na pytanie, ilu miała przed nim, bo „wiem jak to się skończy”.
Oj dziewczyny, pozwólcie, że pan wam coś wyjaśni…
Z badań, których wyniki opublikował „Journal of Personality and Social Psychology”, wynika, że w związkach heteroseksualnych trzy czwarte mężczyzn wyznaje swej partnerce miłość średnio aż sześć tygodni wcześniej, nim zdecyduje się zrobić to kobieta. Deklaracje te padają jednak rzadziej, gdy zdobędą już oni kobietę.
(…) Mężczyźni dążą do zbliżenia, bo pragną seksu, natomiast kobiety decydują się na seks, bo oczekują, że jego konsekwencją będzie wzajemna bliskość.
Mężczyźni pierwsi wyznają miłość
Wszystko się zgadza, ale po co komu miłość?
Nawet najbardziej atrakcyjni ludzie tracą na atrakcyjności, gdy mówią, że w swoim życiu już kochali poprzednich partnerów.
To świadczy tylko o tym, że dla nich miłość nie jest najważniejszym i najbardziej intymnym z uczuć. A to z kolei świadczy tylko o tym, że są niedojrzali emocjonalnie.
Bo skoro już kilku kochali, to co zostawiają dla nas? Jakim wyższym i piękniejszym uczuciem mogą nas darzyć, abyśmy nie czuli się zrównani z tymi, którzy ich miłość przecież odrzucili?
Trochę szkoda zmarnowanego potencjału. Świat wciąż czeka na piosenkę, którą mogliby sobie nucić jednosezonowi bohaterowie tabloidów. „My moment” to dobry tytuł z takim sobie brzmieniem, ale za to wciąż trzeźwą i jeszcze nie przećpaną z Rebeccą.
Obawiam się, że ta piosenka nie powtórzy sukcesu „Friday”. Nie jest ta głęboka w swym przekazie i choć prezentuje najwyższy poziom współczesnych gustów muzycznych, to jednak jest o jeden krok za Justinem Bieberem, ale za to o dwa kroki przed Bono.
Są kobiety, które nie podobają mi się, ale lubię na nie patrzeć.
Przed kilkoma minutami minęła mnie kobieta o niesamowitym, magnetyzującym uroku. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wydawało mi się, że dostrzegam lekki uśmiech w kąciku jej ust.
Miałem dwie, trzy sekundy, by zdecydować, czy chcę ją poznać zanim odejdzie, zanim zapomni o moim istnieniu.
Dwie, może trzy sekundy, które mogły określić mi najbliższą przyszłość.